Czy wśród nas jest Mistrz Świata?
2 października, 2023Ach, co to było za Święto!
3 października, 2023Trudno nie zgodzić się z naszym Doktorkiem, iż esencją szkół fizyki jesteśmy my – pasjonaci ruchu i inercji, pogody i niepogody, wędrówek pieszych i przejazdów wszelkimi dostępnymi środkami transportu, którzy właśnie dzięki tym wypadom poznali się od podszewki, doskonale czują się w swoim towarzystwie i rozumieją bez słów, ale te nasze wojaże nie byłyby tak wyjątkowe, gdybyśmy nie dostrzegali genius loci gór i dolin, miast i miasteczek, wiosek i przysiółków, w których gościnnych progach się pojawiamy.
Dlatego Letnia Szkoła Fizyki 2023 koncentrowała się wokół przecudnej urody rzeki Białej, która wijąc się między wzgórzami Beskidu Niskiego oraz Pogórzy Rożnowskiego i Ciężkowickiego wyznaczała szlak naszych wędrówek, na którym na popas i leże zapraszały nas urokliwe, wręcz magiczne w swoim dostojeństwie i prostocie, galicyjskie miasteczka: Grybów, Bobowa i Ciężkowice.
Co zapamiętamy z tej wyprawy? Na pewno dodające zdrowia i urody pomiary temperatury zamarzania w bystrych wodach Białej, obłędne ruskie według sekretnej receptury Doktorka, który na pytanie co do nich dodaje, odpowiada, że zioła, zawody tenisa stołowego, pasjonujący turniej piłkarzyków, nocne zabawy w chowanego po zakamarkach wiekowego schroniska, grilla wypełnionego śpiewami i pląsami do blasku jutrzenki, notabene, wpisującego się w atmosferę hucznych zabaw organizowanych w bobowskim pałacu przez generała Wieniawę-Długoszowskiego – uwodziciela, miłośnika hulanek, polityka, męża stanu oraz najbliższego współpracownika marszałka Piłsudskiego.
Letnia Szkoła Fizyki to również labirynty Skamieniałego Miasta, talent i sprawne ręce koronczarki z tonącego w zieleni rynku w Bobowej – stolicy europejskich ażurowych plecionek z nici, strzelista Bazylika Katarzyny Aleksandryjskiej w Grybowie i oczywiście menuet C-dur opus 14 nr 1 w stylu Mozarta brawurowo zaimprowizowany przez Andrzejka na fortepianie Paderewskiego dla spragnionych prawdziwej sztuki spacerowiczów z ciężkowickiego rynku.
Nie byłoby też szkoły fizyki bez jęków zawodu i okrzyków radości rozchodzących się w trakcie rozwiązywania zadań z elektromagnetyzmu i towarzyszących pisaniu programów w Javie, które nakładały się na stukot kół wożącej nas to tu, to tam kolei żelaznej.